Zaloguj się podając adres e-mail, aby zapisywać inwestycje. Dzięki temu zawsze będziesz mógł do nich wrócić.
Jeśli pierwszy raz korzystasz z mieszkaniowi.pl, poprowadzimy Cię krok po kroku przez rejestrację.
Ogrodzone i strzeżone osiedla stały się częścią krajobrazu dużych miast. W opinii pośredników wielu klientów preferuje mieszkania na terenach zamkniętych. Powszechne jest też przekonanie, że takie mieszkanie łatwiej jest sprzedać
Jak jest na rynku?
W ostatnich latach większość oddawanych do użytku mieszkań znajduje się na ogrodzonych osiedlach. Część z nich jest dodatkowo monitorowana. W Warszawie 31 proc. ofert wystawionych do sprzedaży posiada monitoring lub jest wyposażona w ochronę fizyczną. W pozostałych dużych miastach liczba ofert, w których właściciele zdecydowali się na ochronę jest znacznie niższy i wynosi od 4 do 7 proc. Równie duże dysproporcje widoczne są w przypadku obecności recepcji w budynku. Podczas gdy w Warszawie co 10-ta oferta sprzedaży znajduje się w budynku wyposażonym w recepcję/kontrolę dostępu, w innych miastach liczba takich ofert kształtuje się na poziomie od 1 do 2 proc. Może to wynikać z faktu bardziej rozwiniętego niż w innych miastach rynku apartamentów i lokali o podwyższonym standardzie.
Zdaniem agentów nieruchomości
56 proc. agentów nieruchomości Metrohouse & Partnerzy S.A. twierdzi, że klienci często lub bardzo często poszukują mieszkań w budynkach na zamkniętych osiedlach. Jedynie 6 proc. z nich przyznaje, że klienci nie są zainteresowani takimi mieszkaniami. Nieco mniejszą uwagę przywiązujemy do tego, czy budynek jest monitorowany przez wyspecjalizowaną firmę ochroniarską. Agenci w tym przypadku twierdzą, że klienci pytają o ochronę rzadko lub bardzo rzadko. Większa jednomyślność pojawiała się w pytaniu o to, czy mieszkanie w budynku na ogrodzonym osiedlu ma lepszą szansę na sprzedaż. W tym przypadku 60 proc. agentów jest zdania, że sam fakt, iż mieszkanie znajduje się na zamkniętym osiedlu zwiększa szansę na rynku.
Zamknięte osiedla – przejściowa moda?
Zdania pośredników Metrohouse na temat tego, czy mamy do czynienia z przejściową modą, czy jest to trend, który nie tak łatwo może być zahamowany są różne. – W rzeczywistości ogrodzone osiedla to pozorne zapewnienie bezpieczeństwa, gdyż przy dużej ilości mieszkańców nie ma możliwości pełnej kontroli. Oczywiście monitoring byłby dobry jako pewna funkcja zapobiegawcza, bądź po zdarzeniu jako funkcja dowodowa, jednak sam w sobie nie ma dla klienta żadnego znaczenia – twierdzi Jerzy Granas, pośrednik z biura Metrohouse w Legnicy. Inni pośrednicy uważają, że deweloperzy budując zamknięte osiedla próbują stworzyć wśród klientów poczucie wyjątkowości inwestycji. – Odgrodzenie się od pozostałej części dzielnicy płotem wzmocnionym monitoringiem i ochroną nadaje w ich mniemaniu temu miejscu prestiżu. Czy tak jest w rzeczywistości? Prestiż i wyjątkowość miejsca tworzą zamieszkujący tam ludzie – komentuje Magdalena Milewska, pośredniczka Metrohouse z Warszawy.
Kolejni doradcy podważają z kolei zasadność stawiania ogrodzeń: – Z moich obserwacji wynika, że w miarę odgradzania się zwiększa się liczba konfliktów wewnątrz wspólnot, jak i pomiędzy odgrodzonymi wspólnotami. Tylko jeden raz spotkałam się z przypadkiem, iż pytano się, czy blok jest odgrodzony i można parkować samochód na ogrodzonym terenie. Jednak w tym przypadku bardziej chodziło o bezpieczeństwo auta, ponieważ oferta nie zawierała garażu – twierdzi Agata Rybałtowska, doradca Metrohouse z Mińska Mazowieckiego.
Mimo licznych wątpliwości pośredników ogrodzone osiedla są bezwzględnie kojarzone z bezpieczeństwem. – Recepcja ma wpływ na pozytywny odbiór osiedla. Zamknięte osiedla odbierane są jako ostoja bezpieczeństwa, enklawa spokoju, i nie ma to raczej nic wspólnego z panującymi trendami. Kupując mieszkanie lub dom inwestujemy w swoją przyszłość. Coraz częściej wybory klientów są więc determinowane prestiżem lokalizacji i sąsiedztwem – mówi Renata Sobolewska, pośredniczka Metrohouse z Konstancina-Jeziornej.
Komentarze (0) Komentujesz jako - [zmień]
Brak komentarzy. Twój może być pierwszy.
Zobacz wcześniejsze komentarze
Wróć