mieszkaniowi
0
Jesteś zalogowany jako: Adam Kowalski
PL EN
Wróć

Lofty – trwały trend czy chwilowa moda? Cz. I

24.10.2016

Widzimy je w telewizji, pojawiają się w kinowych produkcjach jako mieszkania młodych, przystojnych milionerów. Wielki salon, basen na półpiętrze i ogromna przestrzeń sprawiają, że lofty zwykłemu człowiekowi kojarzą się z czymś nieosiągalnym, bardzo drogim i zarezerwowanym wyłącznie dla elit. Czy tak jest w istocie?

Lofty są często wykorzystywane także do różnego rodzaju sesji zdjęciowych – modelki, eleganckie sofy i wyeksponowana przestronność pomieszczeń królują na łamach najpopularniejszych żurnali, co jest zwieńczeniem obiegowych wyobrażeń na temat tego typu nieruchomości. Hiperbolizujemy lofty, gdyż przedstawiane są zawsze jako atrybut bogactwa, do którego zmierzamy. Zatem skoro lofty w mniemaniu zwykłego człowieka stają się czymś odrealnionym i bardzo drogim, któż by nie chciał w nich zamieszkać i choć przez chwilę poczuć się jak filmowy milioner, który może wszystko?

Skąd się wzięły?

Czym dokładnie jest loft? Zazwyczaj słoto to kojarzy się z ekskluzywną nieruchomością, zaaranżowaną w przestronnych wnętrzach poprzemysłowego budynku. Wysokie sufity, wielkie okna, surowe betonowe lub ceglane ściany to znaki firmowe tego typu lokali. Znacznie rzadziej wspomina się o zdegradowanej okolicy, sąsiedztwie przemysłowych molochów i widoku z okna, który zazwyczaj pozostawia wiele do życzenia. Z myślą o wybrednych, którym może przeszkadzać ten brak estetyki, nieustannie rozbudowuje się rynek soft loftów – mieszkań wysokokondygnacyjnych, budowanych od podstaw z najwyższej jakości materiałów, nieposiadających starych elementów konstrukcji, jednak całkowicie wzorowanych na tradycyjne lofty. Skupmy się jednak na tych autentycznych.

Idea loftów, która przybyła do Polski i reszty krajów kontynentalnej Europy prosto z Londynu okazała się ratunkiem dla zniszczonych wojną i PRL-em fabryk i magazynów. Choć angielski zamysł adaptacji przestrzeni postprzemysłowych na mieszkania kierował się raczej dość niskim budżetem potencjalnej klienteli, czas zweryfikował ich potencjał, przez co tego typu budownictwo stało się produktem ekskluzywnym i drogim.

W języku angielskim słowo „loft” tłumaczy się jako „poddasze” czy „strych”. Pierwsze lofty powstawały niejako samorzutnie, przez squatting – bezprawne zajmowanie opustoszałych poddaszy i fabryk na cele mieszkalne przez ubogie grupy społeczne. Te poddasza, którymi wciąż jeszcze opiekowali się ich właściciele, często były wynajmowane tej samej klienteli za bardzo niski czynsz. Pierwsze lofty były zniszczone i zazwyczaj mieściły się w niebezpiecznych i ubogich dzielnicach, jak londyński East End – od XVIII wieku ciągle kojarzony z osiedlami robotniczymi i imigranckimi. Dopiero adaptacja loftów na pracownie artystyczne i zastosowanie niekonwencjonalnych rozwiązań architektonicznych na przełomie lat 70. I 80. wzbudziły zainteresowanie nie tylko ówczesnej bohemy, a także ludzi ze świata mediów i biznesu.

A jak to wyglądało w Polsce?

Paweł Marciniak i Dariusz Witasiak to architekci, którym zawdzięczamy początek loftów w Polsce. Zaprojektowany w 1999 roku i oddany w 2000 r., wybudowany na fundamentach starej remizy strażackiej, znajdującej się przy ulicy Tymienieckiego 30 w Łodzi loft to pierwszy ukończony projekt tego typu w naszym kraju. Choć początkowym planem była rewitalizacja budynku na biura, wygospodarowano w nim również mieszkanie, w którym zamieszkał sam inwestor. Kolejny łódzki loft – znacznie większy, bo zawierający ponad 420 lokali – to zrewitalizowana przędzalnia Karola Scheiblera, mieszcząca się po drugiej stronie ulicy. Nie była to jednak próba udana, przynajmniej pod względem komercyjnym. Deweloper początkowo sprzedawał mieszkania nawet po 9 000 zł za metr kwadratowy. Niewielka ilość kupujących i globalny kryzys doprowadziły do upadku inwestycji. Syndyk dokonał gwałtownej przeceny – lofty u Scheiblera, niekiedy bardzo przestronne i o wysokości nawet 7 m, sprzedawano nawet za 2 800-3 600 zł za metr. Dopiero to pozwoliło sprzedać wszystkie lokale.

Niemal równocześnie co Marciniak i Witasiak, na Śląsku ideę loftów rozpowszechnia Przemo Łukasik. Oddana do użytku po rewitalizacji w 2003 r. stara kopalniana lampiarnia, znajdująca się na terenie Zakładów Górniczo – Hutniczych „Orzeł Biały” w Bytomiu stała się wzorem dla kolejnych województw, w tym także mazowieckiego, gdzie jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać inwestycje tego typu.  Wspomniany Bolko Loft zamieszkiwany jest przez samego projektanta, który projektując przestrzeń mieszkalną uwzględnił fakt, że osiedli się tam z rodziną. Choć sama dzielnica pozostawia wiele do życzenia, a sam loft jest w ogóle nie przystosowany dla osób niepełnosprawnych, to jak twierdzi Łukasik, Bolko Loft stał się znakiem rozpoznawczym od dawna już zapomnianego miasta.

Luiza Stankiewicz


Komentarze (0) Komentujesz jako - [zmień]

aby dodać komentarz, wpisz swój adres e-mail

WPROWADŹ SWOJE DANE, ABY DODAĆ KOMENTARZ

lub

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy.

Zobacz wcześniejsze komentarze

Wróć